Opinie o
“Gabinet Weterynaryjny "Fantastyczne Zwierzęta i jak je leczyć"”
Średnia (2)
Obsługa
Placówka
Leczenie
Godna polecenia
5 lis
Magda
Obsługa
Placówka
Leczenie
Godna polecenia
Przykro mi z powodu śmierci Mikusia i całego tego cierpienia którego doznali opiekunowie. Szczere wyrazy współczucia.
Ja jednak mam jak najlepszą opinię o pani dr Joannie. Dawno nie spotkałam tak kompetentnego lekarza weterynarii. Mój pies chodzi tam ze mną praktycznie od otwarcia kliniki. Przeszedł dwukrotnie chorobę nowotworowa. Dwukrotnie problem wykryła pani doktor Joanna i zaleciła działania. Były zabiegi, była chemioterapia. Ponieważ klinika nie świadczyła takiej usługi, zostaliśmy odpowiednio pokierowani do zaprzyjaźnionej kliniki onkologicznej. Na czas, z kompletem niezbędnych badań i informacji. Miałam zawsze wrażenie, że na nic nie jestem naciągana, przeciwnie pani doktor kierowała mnie w inne, konkretne miejsca, jeżeli czuła że tak będzie z korzyścią dla pacjenta, bo w tamtej chwili nie dysponowala np. potrzebnym sprzętem, lub specjalistą. Mój poprzedni pies nie miał tyle szczęścia, trafił na lekarza, który przez rok dawał mu preparaty na wzmocnienie mięśni i wszelkie dolegliwości zwalał na starosc, podczas gdy był to nowotwór wątroby. Byl wówczas czas na diagnozę i odpowiednie leczenie, ale nie znałam wtedy jeszcze pani dr Joanny, niestety. A do lekarza który dał ostatecznie dobrą diagnozę, trafiłam o rok za późno. Piszę to, ponieważ w swoim życiu trafiałam na przeróżnych lekarzy weterynarii i różne sytuacje – te szczęśliwe i te tragiczne. Pomiędzy lekarzami których spotykałam, panią dr Joannę oceniam bardzo wysoko. W moich oczach jest profesjonalistką ze świetną intuicją i empatią. Znajomi którym ją polecałam, byli bardzo zadowoleni z trafności diagnozy. A mój pies po dwóch wygranych walkach z nowotworem, cieszy się obecnie zdrowiem i wsparciem pani doktor w jak najprzyjemniejszym przechodzeniu przez trudy starości. A jest już wyjątkowo leciwy.
19 mar
Damian
Obsługa
Placówka
Leczenie
Godna polecenia
Pani Asia – tak zwany lekarz dnia 18.03.2024 doprowadziła do śmierci mojego pupila…. Pies miał mieć „zabieg” usunięcia śledziony, która się powiększyła. Po zabiegu dostaliśmy telefon, że pies jest za godzinę do odbioru, po godzinie na miejscu okazało się, że muszą go dogrzać – jakieś 30 minut. Po 30 minutach odesłali nas do domu z informacją, że mamy czekać na telefon. Po kolejnej godzinie dostaliśmy informację, że pies jest ponownie operowany, bo ma krwotok. Następnie po kolejnych 2 godzinach dostaliśmy informację, że psa można odebrać, tylko trzeba go przewieźć do kliniki całodobowej, na noc, bo jest osłabiony. Po przyjechaniu zastaliśmy psa w stanie agonalny, wspaniała Pani doktor Asia, powiedziała, że pies na pewno dojedzie do tej placówki (8min) od weterynarza i może nam nawet zamówić ubera. Pies kiedy wsiedliśmy do prywatnego samochodu przestał oddychać, nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Pomijam resztę, bo jest to zbyt bolesne, żeby o tym pisać, ale u specjalistów dostaliśmy informację, że pies odszedł, bo z powodu utraty dużej ilości krwi, nastąpiło wyziębienie i zatrzymanie akcji serca. Sprawa będzie kierowana do sądu na zaniedbania lekarskie, pozostawienie psa 3 godziny na „ocieplenie” kiedy dostał wstrząsu anafilaktycznego + brak posiadania krwi do zabiegu, w razie krwawienia przed którym tak ostrzegała? Patrząc po komentarzach też myślałem, że będzie dobrze, zwłaszcza jak dostało się zapewnienia, że to jest 0.3% szansy. PANI Asia lubi wynajdywać choroby, także ze względu na stratę i ku pamięci mojego drogiego pupila radzę stronić od „zabiegów” w tymże gabinecie. Mikusiu niechaj trawka lekką Ci będzie, a ja zrobię wszystko, aby Twój oprawca stracił uprawnienia do wykonywania zawodu.
25 mar
Joanna
Szanowni Państwo,
po pierwsze chcielibyśmy zacząć od powtórzenia kondolencji jakie przekazaliśmy Państwu w
trakcie wizyty 19.03.2024. Jako opiekunowie zwierząt rozumiemy jak silną więź tworzymy z
naszymi towarzyszami. Jako lekarze weterynarii wiemy również, że
najtrudniejszą częścią naszej pracy jest mierzenie się ze śmiercią pacjentów, których leczeniu
poświęcamy całe swoje życie zawodowe. Rozumiemy emocje, z którymi Państwo się obecnie
mierzą. Musimy jednak odnieść się do niektórych stwierdzeń zawartych w Państwa opinii.
Państwa podopieczny został skierowany na operację splenektomii (usunięcia śledziony) już
kilka miesięcy temu (październik 2023) z powodu stwierdzonej w badaniu USG zmiany w
śledzionie. Powodem do wykonania tej operacji nie było więc, jak Państwo sugerują,
powiększenie organu, tylko podejrzenie choroby nowotworowej. Przed operacją, w ostatnim
badaniu USG została zdiagnozowana kolejna zmiana, co zwiększało nasze podejrzenia co do
choroby nowotworowej. Nie jest to więc “wynajdywanie choroby” tylko działanie mające na
celu jak najlepszą pomoc Pacjentowi.
Musimy się również odnieść do samego przebiegu zdarzeń. Rozumiemy emocje, w jakich
Państwo byli w trakcie odbierania swojego pupila, jednak jako lekarze z wieloletnim
doświadczeniem, musimy skorygować kilka informacji.
1. Nasz blok operacyjny, standard opieki i wyposażenie pozwalają nam bezpiecznie
przeprowadzać wiele procedur. Natomiast zajmujemy się żywymi organizmami i nie
wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Żadna klinika (nawet całodobowa) nie
dysponuje standardowo preparatami krwiozastępczymi – są one zamawiane z
weterynaryjnych banków krwi na bieżąco, ze względu na ich krótki termin
przydatności oraz małą dostępność tych preparatów. Dlatego też nie zamawia się ich
(zarówno u nas jak i w innych zakładach leczniczych) do każdej splenektomii.
2. Podobnie jak w przypadku operacji u ludzi, ryzyko wystąpienia powikłań, czy
nieprzewidzianych następstw zawsze istnieje. Mikuś wybudził się ze znieczulenia w
sposób planowany, stanął na nogi, czuł się dobrze, a Państwo zostali poinformowani,
że za godzinę mogą pojawić się po jego odbiór. Podczas gdy Państwo oczekiwali na
odbiór pieska, Mikuś poczuł się gorzej. Ponieważ ciągle monitorujemy stan
pacjentów po zabiegach, zauważyliśmy że Mikuś dostał tachypnoe (przyspieszony
płytki oddech), błony śluzowe zbladły, stał się osowiały. Wykonaliśmy USG jamy
brzusznej, w trakcie którego stwierdzono zbieranie się krwi w jamie brzusznej.
Podjęliśmy natychmiastową decyzję o reoperacji. Usunęliśmy krew, która zebrała
się w jamie brzusznej. Po raz kolejny sprawdziliśmy wszystkie założone szwy i
podwiązywane naczynia. Informację o reoperacji przekazaliśmy tak szybko jak to
było możliwe (opiekunowie byli wtedy w poczekalni). Ze względu na to, że sytuacja
wymagała szybkiej reakcji, nie mogliśmy poświęcić Państwu więcej czasu na
wyjaśnienia. Dobro pacjenta jest dla nas w takich sytuacjach najważniejsze.
3. Musimy tutaj zaznaczyć, że większość przychodni weterynaryjnych (w tym
specjalistyczne przychodnie nefrologiczne i kardiologiczne wykonujące bardzo
zaawansowane zabiegi chirurgiczne) nie działa całodobowo. Dlatego, po pierwsze –
nie wykonujemy procedur wymagających kilkudniowej hospitalizacji, a po drugie –
współpracujemy ściśle z klinikami całodobowymi. Jest to powszechne zjawisko.
Ze względu na powikłania, które wystąpiły, zdecydowaliśmy się skierować Mikusia
na dalszą hospitalizację do takiej kliniki.
4. Mając na uwadze stan Mikusia, zapytaliśmy, czy potrzebują Państwo zamówienia
transportu do kliniki całodobowej. Rozumiemy jak trudno jest działać w sytuacji
takiego stresu, dlatego chcieliśmy Państwu ułatwić jak najszybsze dotarcie do kliniki.
5. Informacja o tym, że pies przestał oddychać w momencie wejścia do samochodu,
również nie znajduje potwierdzenia. Nasz zespół zweryfikował Państwa obawy –
Mikuś nie przestał oddychać, ani nie zatrzymała się akcja serca. Rozumiemy, że w
stresie ciężko jest ocenić stan pacjenta, zwłaszcza nie posiadając wykształcenia
medycznego.
6. W Pana opinii zabrakło informacji, że Mikusia do kliniki całodobowej finalnie
zawiozło dwóch naszych lekarzy, zarówno ze względu na stan Mikusia jak i to, że
rozumieliśmy Państwa stres i nie chcieliśmy pozostawić Państwa bez naszego
wsparcia. Zatrzymanie akcji serca nastąpiło w trakcie tego transportu, a nasz zespół
od razu przystąpił do reanimacji, która zakończyła się przywróceniem akcji serca.
Już w klinice całodobowej, doszło do powtórnego zatrzymania akcji serca.
7. Jest również kilka innych rzeczy, które musimy zdementować. Rozumiemy, że
zarówno w emocjach jak i bez wykształcenia medycznego, pewne terminy brzmią
bardzo podobnie. U Mikusia nie wystąpił wstrząs anafilaktyczny, jest to zupełnie inna
jednostka chorobowa. Dementujemy również ocenę ryzyka zabiegu Mikusia na 0,3%.
Informację o ryzyku związanym ze znieczuleniem ogólnym u zdrowych zwierząt jaką
dostali Państwo od anestezjologa w literaturze opisuje się między 0,68%, a 3-6 %.
Zostali Państwo poinformowani o zwiększonym ryzyku zabiegu, a Mikuś otrzymał
odpowiednią kategorię ASA ze względu na podejrzenie choroby onkologicznej.
Jesteśmy pewni profesjonalnego podejścia naszego zespołu i opieki jaką zapewniamy naszym
pacjentom. Wiemy jednak, że dla wyjaśnienia wszystkich wątpliwości Opiekunów, czasami
potrzebna jest opinia “strony trzeciej”, dlatego oczywiście poddamy nasze działania pod
ocenę Izby Lekarsko-Weterynaryjnej czy biegłych sądowych, ponieważ nie zgadzamy się na
postrzeganie naszego zespołu jako „wymyślającego choroby” oraz wykazującego się
„zaniedbaniami lekarskimi”. Każda utrata pacjenta jest dla nas trudnym doświadczeniem i
jest to najtrudniejsza strona naszej pracy.
Jeszcze raz wyrażamy głębokie współczucie dla Państwa jako Opiekunów.
Lek. wet. Joanna Skrzypińska wraz z Zespołem
27 cze
Tomek
Bardzo krzywdząca opinia. Rozumiem żałobę i rozżalenie, sam przez to przechodziłem. Ale wiem, że Dr Joanna jest wyjątkowo dobrym lekarzem, obdarzonym wyjątkową empatią (co nie jest takie częste w tym zawodzie, bo to bardzo duże obciążenie psychiczne) a przede wszystkim, jest świetną diagnostą. Co, pomimo tragicznego finału, potwierdza przypadek Mikusia. Niestety, nasze zwierzaki żyją za krótko, chorują na paskudne choroby, czasami nie da się pomóc. Wiem, że jest poczucie, że może gdyby zrobić co innego, gdzie indziej, może pies by jeszcze trochę pożył. Bywa, że nasze nadzieje są jednak płonne. Bardzo Panu współczuję (znam potworny żal po odejściu psa) ale poczuwam się do obowiązku obrony dobrego imienia Pani Dr Joanny. Z czystym sumieniem polecam ten gabinet właścicielom czworonogów.
Opinie o “Gabinet Weterynaryjny "Fantastyczne Zwierzęta i jak je leczyć"”
lis
Przykro mi z powodu śmierci Mikusia i całego tego cierpienia którego doznali opiekunowie. Szczere wyrazy współczucia.
Ja jednak mam jak najlepszą opinię o pani dr Joannie. Dawno nie spotkałam tak kompetentnego lekarza weterynarii. Mój pies chodzi tam ze mną praktycznie od otwarcia kliniki. Przeszedł dwukrotnie chorobę nowotworowa. Dwukrotnie problem wykryła pani doktor Joanna i zaleciła działania. Były zabiegi, była chemioterapia. Ponieważ klinika nie świadczyła takiej usługi, zostaliśmy odpowiednio pokierowani do zaprzyjaźnionej kliniki onkologicznej. Na czas, z kompletem niezbędnych badań i informacji. Miałam zawsze wrażenie, że na nic nie jestem naciągana, przeciwnie pani doktor kierowała mnie w inne, konkretne miejsca, jeżeli czuła że tak będzie z korzyścią dla pacjenta, bo w tamtej chwili nie dysponowala np. potrzebnym sprzętem, lub specjalistą. Mój poprzedni pies nie miał tyle szczęścia, trafił na lekarza, który przez rok dawał mu preparaty na wzmocnienie mięśni i wszelkie dolegliwości zwalał na starosc, podczas gdy był to nowotwór wątroby. Byl wówczas czas na diagnozę i odpowiednie leczenie, ale nie znałam wtedy jeszcze pani dr Joanny, niestety. A do lekarza który dał ostatecznie dobrą diagnozę, trafiłam o rok za późno. Piszę to, ponieważ w swoim życiu trafiałam na przeróżnych lekarzy weterynarii i różne sytuacje – te szczęśliwe i te tragiczne. Pomiędzy lekarzami których spotykałam, panią dr Joannę oceniam bardzo wysoko. W moich oczach jest profesjonalistką ze świetną intuicją i empatią. Znajomi którym ją polecałam, byli bardzo zadowoleni z trafności diagnozy. A mój pies po dwóch wygranych walkach z nowotworem, cieszy się obecnie zdrowiem i wsparciem pani doktor w jak najprzyjemniejszym przechodzeniu przez trudy starości. A jest już wyjątkowo leciwy.
mar
Pani Asia – tak zwany lekarz dnia 18.03.2024 doprowadziła do śmierci mojego pupila…. Pies miał mieć „zabieg” usunięcia śledziony, która się powiększyła. Po zabiegu dostaliśmy telefon, że pies jest za godzinę do odbioru, po godzinie na miejscu okazało się, że muszą go dogrzać – jakieś 30 minut. Po 30 minutach odesłali nas do domu z informacją, że mamy czekać na telefon. Po kolejnej godzinie dostaliśmy informację, że pies jest ponownie operowany, bo ma krwotok. Następnie po kolejnych 2 godzinach dostaliśmy informację, że psa można odebrać, tylko trzeba go przewieźć do kliniki całodobowej, na noc, bo jest osłabiony. Po przyjechaniu zastaliśmy psa w stanie agonalny, wspaniała Pani doktor Asia, powiedziała, że pies na pewno dojedzie do tej placówki (8min) od weterynarza i może nam nawet zamówić ubera. Pies kiedy wsiedliśmy do prywatnego samochodu przestał oddychać, nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Pomijam resztę, bo jest to zbyt bolesne, żeby o tym pisać, ale u specjalistów dostaliśmy informację, że pies odszedł, bo z powodu utraty dużej ilości krwi, nastąpiło wyziębienie i zatrzymanie akcji serca. Sprawa będzie kierowana do sądu na zaniedbania lekarskie, pozostawienie psa 3 godziny na „ocieplenie” kiedy dostał wstrząsu anafilaktycznego + brak posiadania krwi do zabiegu, w razie krwawienia przed którym tak ostrzegała? Patrząc po komentarzach też myślałem, że będzie dobrze, zwłaszcza jak dostało się zapewnienia, że to jest 0.3% szansy. PANI Asia lubi wynajdywać choroby, także ze względu na stratę i ku pamięci mojego drogiego pupila radzę stronić od „zabiegów” w tymże gabinecie. Mikusiu niechaj trawka lekką Ci będzie, a ja zrobię wszystko, aby Twój oprawca stracił uprawnienia do wykonywania zawodu.
mar
Szanowni Państwo,
po pierwsze chcielibyśmy zacząć od powtórzenia kondolencji jakie przekazaliśmy Państwu w
trakcie wizyty 19.03.2024. Jako opiekunowie zwierząt rozumiemy jak silną więź tworzymy z
naszymi towarzyszami. Jako lekarze weterynarii wiemy również, że
najtrudniejszą częścią naszej pracy jest mierzenie się ze śmiercią pacjentów, których leczeniu
poświęcamy całe swoje życie zawodowe. Rozumiemy emocje, z którymi Państwo się obecnie
mierzą. Musimy jednak odnieść się do niektórych stwierdzeń zawartych w Państwa opinii.
Państwa podopieczny został skierowany na operację splenektomii (usunięcia śledziony) już
kilka miesięcy temu (październik 2023) z powodu stwierdzonej w badaniu USG zmiany w
śledzionie. Powodem do wykonania tej operacji nie było więc, jak Państwo sugerują,
powiększenie organu, tylko podejrzenie choroby nowotworowej. Przed operacją, w ostatnim
badaniu USG została zdiagnozowana kolejna zmiana, co zwiększało nasze podejrzenia co do
choroby nowotworowej. Nie jest to więc “wynajdywanie choroby” tylko działanie mające na
celu jak najlepszą pomoc Pacjentowi.
Musimy się również odnieść do samego przebiegu zdarzeń. Rozumiemy emocje, w jakich
Państwo byli w trakcie odbierania swojego pupila, jednak jako lekarze z wieloletnim
doświadczeniem, musimy skorygować kilka informacji.
1. Nasz blok operacyjny, standard opieki i wyposażenie pozwalają nam bezpiecznie
przeprowadzać wiele procedur. Natomiast zajmujemy się żywymi organizmami i nie
wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Żadna klinika (nawet całodobowa) nie
dysponuje standardowo preparatami krwiozastępczymi – są one zamawiane z
weterynaryjnych banków krwi na bieżąco, ze względu na ich krótki termin
przydatności oraz małą dostępność tych preparatów. Dlatego też nie zamawia się ich
(zarówno u nas jak i w innych zakładach leczniczych) do każdej splenektomii.
2. Podobnie jak w przypadku operacji u ludzi, ryzyko wystąpienia powikłań, czy
nieprzewidzianych następstw zawsze istnieje. Mikuś wybudził się ze znieczulenia w
sposób planowany, stanął na nogi, czuł się dobrze, a Państwo zostali poinformowani,
że za godzinę mogą pojawić się po jego odbiór. Podczas gdy Państwo oczekiwali na
odbiór pieska, Mikuś poczuł się gorzej. Ponieważ ciągle monitorujemy stan
pacjentów po zabiegach, zauważyliśmy że Mikuś dostał tachypnoe (przyspieszony
płytki oddech), błony śluzowe zbladły, stał się osowiały. Wykonaliśmy USG jamy
brzusznej, w trakcie którego stwierdzono zbieranie się krwi w jamie brzusznej.
Podjęliśmy natychmiastową decyzję o reoperacji. Usunęliśmy krew, która zebrała
się w jamie brzusznej. Po raz kolejny sprawdziliśmy wszystkie założone szwy i
podwiązywane naczynia. Informację o reoperacji przekazaliśmy tak szybko jak to
było możliwe (opiekunowie byli wtedy w poczekalni). Ze względu na to, że sytuacja
wymagała szybkiej reakcji, nie mogliśmy poświęcić Państwu więcej czasu na
wyjaśnienia. Dobro pacjenta jest dla nas w takich sytuacjach najważniejsze.
3. Musimy tutaj zaznaczyć, że większość przychodni weterynaryjnych (w tym
specjalistyczne przychodnie nefrologiczne i kardiologiczne wykonujące bardzo
zaawansowane zabiegi chirurgiczne) nie działa całodobowo. Dlatego, po pierwsze –
nie wykonujemy procedur wymagających kilkudniowej hospitalizacji, a po drugie –
współpracujemy ściśle z klinikami całodobowymi. Jest to powszechne zjawisko.
Ze względu na powikłania, które wystąpiły, zdecydowaliśmy się skierować Mikusia
na dalszą hospitalizację do takiej kliniki.
4. Mając na uwadze stan Mikusia, zapytaliśmy, czy potrzebują Państwo zamówienia
transportu do kliniki całodobowej. Rozumiemy jak trudno jest działać w sytuacji
takiego stresu, dlatego chcieliśmy Państwu ułatwić jak najszybsze dotarcie do kliniki.
5. Informacja o tym, że pies przestał oddychać w momencie wejścia do samochodu,
również nie znajduje potwierdzenia. Nasz zespół zweryfikował Państwa obawy –
Mikuś nie przestał oddychać, ani nie zatrzymała się akcja serca. Rozumiemy, że w
stresie ciężko jest ocenić stan pacjenta, zwłaszcza nie posiadając wykształcenia
medycznego.
6. W Pana opinii zabrakło informacji, że Mikusia do kliniki całodobowej finalnie
zawiozło dwóch naszych lekarzy, zarówno ze względu na stan Mikusia jak i to, że
rozumieliśmy Państwa stres i nie chcieliśmy pozostawić Państwa bez naszego
wsparcia. Zatrzymanie akcji serca nastąpiło w trakcie tego transportu, a nasz zespół
od razu przystąpił do reanimacji, która zakończyła się przywróceniem akcji serca.
Już w klinice całodobowej, doszło do powtórnego zatrzymania akcji serca.
7. Jest również kilka innych rzeczy, które musimy zdementować. Rozumiemy, że
zarówno w emocjach jak i bez wykształcenia medycznego, pewne terminy brzmią
bardzo podobnie. U Mikusia nie wystąpił wstrząs anafilaktyczny, jest to zupełnie inna
jednostka chorobowa. Dementujemy również ocenę ryzyka zabiegu Mikusia na 0,3%.
Informację o ryzyku związanym ze znieczuleniem ogólnym u zdrowych zwierząt jaką
dostali Państwo od anestezjologa w literaturze opisuje się między 0,68%, a 3-6 %.
Zostali Państwo poinformowani o zwiększonym ryzyku zabiegu, a Mikuś otrzymał
odpowiednią kategorię ASA ze względu na podejrzenie choroby onkologicznej.
Jesteśmy pewni profesjonalnego podejścia naszego zespołu i opieki jaką zapewniamy naszym
pacjentom. Wiemy jednak, że dla wyjaśnienia wszystkich wątpliwości Opiekunów, czasami
potrzebna jest opinia “strony trzeciej”, dlatego oczywiście poddamy nasze działania pod
ocenę Izby Lekarsko-Weterynaryjnej czy biegłych sądowych, ponieważ nie zgadzamy się na
postrzeganie naszego zespołu jako „wymyślającego choroby” oraz wykazującego się
„zaniedbaniami lekarskimi”. Każda utrata pacjenta jest dla nas trudnym doświadczeniem i
jest to najtrudniejsza strona naszej pracy.
Jeszcze raz wyrażamy głębokie współczucie dla Państwa jako Opiekunów.
Lek. wet. Joanna Skrzypińska wraz z Zespołem
cze
Bardzo krzywdząca opinia. Rozumiem żałobę i rozżalenie, sam przez to przechodziłem. Ale wiem, że Dr Joanna jest wyjątkowo dobrym lekarzem, obdarzonym wyjątkową empatią (co nie jest takie częste w tym zawodzie, bo to bardzo duże obciążenie psychiczne) a przede wszystkim, jest świetną diagnostą. Co, pomimo tragicznego finału, potwierdza przypadek Mikusia. Niestety, nasze zwierzaki żyją za krótko, chorują na paskudne choroby, czasami nie da się pomóc. Wiem, że jest poczucie, że może gdyby zrobić co innego, gdzie indziej, może pies by jeszcze trochę pożył. Bywa, że nasze nadzieje są jednak płonne. Bardzo Panu współczuję (znam potworny żal po odejściu psa) ale poczuwam się do obowiązku obrony dobrego imienia Pani Dr Joanny. Z czystym sumieniem polecam ten gabinet właścicielom czworonogów.