Ludzie od dawna marzyli, by podbić kosmos. Wielkie mocarstwa w okresie II wojny światowej prześcigały się w kolejnych pomysłach, jak osiągnąć to, co wydawało się kompletnie nieosiągalne. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że także Francuzi przyłożyli do wypraw kosmicznych swoją cegiełkę. Każdy kojarzy bowiem psich kosmonautów, ale kot w kosmosie? Wydaje się to niemożliwe, prawda? A jednak! Poznaj Felicette!
Zwierzęta w kosmosie – bohaterowie w służbie ludzkości
Zwierzęta w kosmosie to powszechny temat. Wszyscy znamy Łajkę – pierwszą psią bohaterkę, którą niestety spotkał tragiczny koniec. Ogromnie popularne były także dwa inne, dzielne pieski Biełka i Striełka. Tym udało się przeżyć, a ich sława rozniosła się po całym świecie.
Amerykanie tymczasem zamiast psów wysyłali w kosmos szympansy. Mało kto jednak wie, że w kosmosie był też kot. Powód mogło stanowić to, że wyprawienie w przestrzeń kosmiczną psów i szympansów przez dwa mocarstwa spowodowało przyspieszenie skierowania tam człowieka. Francuzi, którzy wysłali kota, nigdy nie prowadzili własnego programu kosmicznego, zakrojonego na szeroką skalę. Jeśli działali w tym obszarze, posługiwali się sprzętem amerykańskim lub tym należącym do Związku Radzieckiego.
Félicette – zapomniana bohaterka
18 października 1963 roku dokładnie o godzinie 8:09 czarno-biała kotka Felicette ruszyła w kosmos. Podróżowała na pokładzie specjalnie wytworzonej – na bazie niemieckich planów, rakiety sondażowej. Jak do tego doszło?
Felicette była bezdomną kotką, odłowioną na ulicach Paryża. Razem z czternastoma innymi kotami znalazła swój dom we francuskim ośrodku badawczym, który zajmował się przygotowaniem kotów do wylotu w kosmos.
Istnieją różne teorie, dlaczego wybrana została właśnie Felicette. Niektóre źródła twierdzą, że wyznacznik stanowił jej charakter – kotka spokojnie i cierpliwie znosiła wszelkie testy i badania. Inni utrzymują, że wytypowano ją, bo była po prostu najlżejsza, co miało duże znaczenie dla powodzenia misji.
Najbardziej rozpowszechnioną wersją jest jednak ta, zgodnie z którą Felicette w ogóle nie miała lecieć. Początkowo wybrano bowiem kota o imieniu Felix. Jednak ten, na dzień przed misją postanowił… uciec z ośrodka. Nigdy nie został odnaleziony, a jego miejsce zajęła właśnie sympatyczna czarno-biała kotka.
Był to lot suborbitalny – oznacza to, że rakieta sondażowa z kotką na pokładzie nie osiągnęła wysokości orbity i nie odbyła lotu orbitalnego. Dotarła jednak na wysokość 157 kilometrów, dzięki czemu przebiła umowną granicę kosmosu.
Lot trwał dokładnie 10 minut i 35 sekund. Kotka bezpiecznie wylądowała na Ziemi.
Przeczytaj także: Dachowiec, czyli szczęściarz! Koty nierasowe – najważniejsze informacje
Félicette – dalsze losy
Pierwszy kot w kosmosie trafił do domu bezpiecznie, ale nie oznaczało to wcale końca badań. Po zakończeniu lotu kotka została niezwłocznie zabrana na nowo do ośrodka, gdzie przeprowadzono na niej szereg testów. Wszystko po to, by dowiedzieć się, jak stan nieważkości działa na żywy organizm. Niestety na Felicette nie czekała sława i życie w luksusach. Kotkę uśpiono, by naukowcy mogli zbadać jej mózg.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę również z tego, że koty w kosmosie były dwa. Pierwszym była Félicette, drugi nigdy nie otrzymał imienia. Wyruszył stosunkowo niedługo po niej, jednak nie przeżył lotu. Nie udało mu się także wzbić na odpowiednią wysokość. Bezimienny kot dotarł jedynie na poziom około 90 kilometrów, a kapsuła z jego ciałem nie została odnaleziona od razu.
Kot w kosmosie – podsumowanie
Felicette była bez wątpienia bohaterką, choć zupełnie wbrew swojej woli. Za zasługi dla ludzkości spotkała ją tragiczna śmierć. Pierwszy kot w kosmosie zdecydowanie nie miał szczęścia, z biegiem czasu popadł także w zapomnienie.
Sytuację chciał zmienić Matthew Serge Guy, który założył zbiórkę na pomnik dla bohaterskiej kotki. Udało mu się zebrać całą sumę, dzięki wsparciu internautów z całego świata. Felicette dostała szansę, żeby zostać zapamiętaną – w końcu na to zasłużyła. Ludzie przez lata wykorzystywali zwierzęta dla nauki. Nie zwrócimy im życia, ale możemy o nich pamiętać!
Super historia gdy na to patrzę i na jej zdjęcia płacze jak ludzie mogą być tak podli przecież zwierzęta tez mają uczucia!