Jeszcze do niedawna kolczatka dla psa była dosyć częstym zjawiskiem, zwłaszcza u dużych psów, które według rasy mają skłonność do większych objawów agresji. Dzisiaj jednak kolczatka coraz częściej spotyka się nie tylko z niechęcią i negatywnymi komentarzami, ale również z zakazami wprowadzonymi w niektórych państwach. Jakie są więc fakty i mity na temat kolczastej obroży dla psów?
Kolczatka dla psa przez niektórych traktowana jest jako najlepsza obroża behawioralna. Zazwyczaj przyjmuje postać metalowej obroży na szyi psa, która składa się z kilku ogniw, zakończonych tępymi kolcami. To właśnie one mają mieć „skuteczny” wpływ na zachowanie psa. Kolczatka może też być wykonana ze skórzanego materiału, jednak w tym wypadku zakończona jest od wewnątrz niewielkimi ćwiekami, które działają podobnie jak tępe metalowe kolce. W obu przypadkach zastosowanie kolczatki dla psa ma ten sam charakter, ten sam skutek i sprawia podobny ból Twojemu zwierzakowi. To właśnie przez ten ból kolczatka dla psa zakazana jest w niektórych państwach.
Czym jest obroża behawioralna?
Jeszcze kilkanaście lat temu obroża-kolczatka była stałym akcesorium, które pomagało w tresurze większych psów. Niektóre psy, które zalicza się do ras agresywnych, nosiły lub nadal noszą kolczatkę również na codzienne spacery. Według właścicieli psów użycie kolczatki jest szybkim efektem tresury, która w ich oczach jest skuteczna i długotrwała. Jak to jednak wygląda w rzeczywistości?
Łańcuszek zaciskowy dla psa ma głównie zapobiegać ciągnięciu smyczy oraz niespodziewanym wyskokom psa, na przykład w stronę innego psa, człowieka lub rowerzysty. W momencie szarpnięcia smyczy, obroża zaciska się, a kolce lub ćwieki wbijają się w szyję psa, powodując ból i zniechęcając go do podobnych szarpnięć w przyszłości.
Kolczatka działa więc na zasadzie prostej i niestety najszybszej reakcji, która działa na każdą żyjącą istotę. Czynnik bólu ma sprawić, że dana czynność będzie się negatywnie kojarzyła i skutecznie zniechęci do jej powtarzania. Zaciśniecie kolczatki, ma za zadanie pokazać psu, że ciągnięcie luźnej smyczy, czy skok w stronę psa lub człowieka mijanego na ulicy jest czymś złym i powinien kojarzyć się z bólem. W ten sposób ma on oduczyć powtarzania podobnych zachowań.
Jak działa kolczatka dla psa?
Czy kolczatka dla psa działa w ten właśnie sposób? Nie do końca. Behawioryści udowodnili, że jej działanie na psychikę psa jest bardzo negatywne. Używanie kolczatki prowadzi do wytworzenia się prostego procesu myślowego u zwierzaka: mijanie psów i ludzi kojarzy im się z bólem, którego przyczyny nie rozumieją. Prowadzi to do tego, że zamiast świadomie mijać psy i ludzi ze spokojem, psy mogą stawać się jeszcze bardziej agresywne, bo w ich rozumieniu będą bronić się przed bólem.
W innym przypadku psy mogą odczuwać poważne stany lękowe podczas mijania „przeszkód”, bo wiedzą, że każdy napotkany pies lub osoba powoduje ból w okolicach szyi. Może to prowadzić do niechęci do spacerów, które zamiast być przyjemnością, są dla psa powodem do bólu i strachu przed nim.
Uczenie tresury na podstawie bólu w żadnym wypadku nie jest skutecznym sposobem wychowania psa. Dlatego też kolczatka dla psa zabroniona jest między innymi w takich krajach jak Austria, która jako pierwsza wprowadziła zakaz używania kolczatki. Oprócz Austrii do zakazu przyłączyła się również Szwajcaria, Norwegia, Szwecja, Nowa Zelandia, Australia, czy Finlandia. W wielu krajach europejskich prowadzone są również społeczne kampanie uświadamiające niekorzystny wpływ, jaki kolczatki mają na zdrowie psychiczne psa. Wychowywanie przez ból jest najmniej odpowiedzialną formą tresury, która nie przynosi żadnych dobrych efektów.
Łańcuszek uciskowy dla psa a agresja
Czy jednak kolczatka powinna być tolerowana w przypadku agresywnych psów, jak to często ma miejsce w praktyce? Zdecydowanie nie, ponieważ tutaj działa dokładnie ten sam mechanizm, co w przypadku każdego innego psa. Tłumienie agresji bólem może prowadzić do jeszcze większej agresji, która może pojawić się w najmniej niespodziewanym momencie. Może zostać skierowana w stronę właściciela lub do jednego z domowników. Nawet jeśli wcześniej pies nie przejawiał tego typu zachowań.
Co więcej, używanie kolczatki, czy obroży zaciskowej może powodować stałe urazy okolicy szyi i kręgosłupa. Pies, który ciągnie na podczas chodzenia na smyczy, dławi się i krztusi poprzez blokującą go obrożę, dlatego w wielu przypadkach bardziej od obroży zalecane są specjalne szelki, dostosowane do wielkości i wagi psa. Kolczatki oraz obroże zaciskowe mogą prowadzić do stałych uszkodzeń w okolicach szyi i kręgosłupa. Skutkuje to zaburzeniami równowagi, chodzenia oraz paraliżuje niektóre ruchy czworonogów.
Kolczatka dla psa — zakaz bólu
Jaka jest więc alternatywa dla kolczatek i obroży, które mają pomagać w tresowaniu psa? Przede wszystkim to system nagradzania zamiast karania. Zamień ból na przyjemne skojarzenie z dobrze wykonanym zadaniem. Kiedy Twój pies ominie innego psa lub człowieka bez ciągnięcia i skakania, lub przejawów agresji, pochwal go wyraźnie i nagrodź smakołykiem.
Kiedy nie wykona komendy, nie karć go i nie sprawiaj mu bólu. System nagradzania za dobre zachowanie od dawna cieszy się sympatią naukowców oraz psychiatrów, nie tylko tych, którzy zajmują się zwierzętami, ale również psychiką człowieka. W ten sposób nie tylko nauczysz Twojego pupila odpowiedniego zachowania, ale też stworzysz z nim więź, która polega na sympatii i zaufaniu, a nie na bólu i przemocy.
Jakie więc zastosowanie ma dzisiaj kolczatka dla psa? Zakaz używania jej w wielu europejskich krajach, a także negatywne opinie treserów i naukowców powinny być przekonujące na tyle, aby całkowicie zrezygnować z używania kolczatki zarówno na szkoleniach, jak i na co dzień. Niestety nadal istnieją szkoły dla psów, w których używa się tego akcesorium, jednak to do Ciebie należy decyzja, którą szkołę dla psa wybierzesz.
Jeśli chcesz budować relację z psem na bazie dobrego samopoczucia psychicznego oraz wzajemnego zaufania, wyklucz kolczatkę ze sposobów na wytresowanie swojego pupila. Będzie ci on wdzięczny i przy odrobinie cierpliwości pokaże rezultaty przyjemnej tresury opartej o syndrom nagrody.
Zgadzam się w 100% z NIką. Przeciwnicy kolczatek wyobrażają sobie chyba, że pies i człowiek się niczym nie różnią. Tymczasem człowiek nie ma tak grubego futra jak pies, a kolczatka nie ma kłujących kolców jak róża.
Mam Labradorkę, ponad 40 kilo wagi, kochana, grzeczna i mocna. Słucha łasi się nie odstępuje człowieka na krok… ale czasem, gdy na przykład przeleci bażant albo zobaczy kota (któremu zresztą żadnej krzywdy nie zrobi), „przełącza się w drugi stan pracy” i żadna nagroda nie pomoże. Wyrwie nawet spod nóg i NIC INNEGO ją nie obchodzi, a jest tak mocna że wyrwałaby chyba rękę z barku. Nagroda „pogonienie kota” przewyższa każdą inną.
Kolczatka jej żadnego stresu nie robi, gdy w domu pokazuję jej kolczatkę wie, że jak ją ubierze pójdziemy na spacer. Więc chętnie wkłada w nią łeb i wychodzimy. Nie trzeba jej kolczatką „dusić”, nie trzeba smyczy szarpać, wręcz przeciwnie, wystarczy lekko popuścić gdy ciągnie by poczuła, że kończy się „zasięg”. Kolczatka jest w miarę luźna, obroża musiałaby ją chyba podduszać, by sobie nie wyjęła z niej głowy.
Zgadzam się w 100%. Wyczerpaliśmy już wszystkie środki lecz nasz uroczy buldog angielski z Ukrainy prze do przodu i żadne smaczki nie pomagają. Trzymam smycz obiema rękoma i tak „biegniemy sobie” na spacer. Chyba przyszedł czas przetestować kolczatkę.
Faktycznie, może to pomoże. Prosimy dać Nam znać jak rozwinęła się sytuacja! 😀
Mam dwuletniego 40-kg cudnego długowłosego owczarka niemieckiego. Wielka puchata kula, anioł w domu. Tresowany w szkole, przez behawiorystę i online – o ile wszystkie szkolenia się przydały na pewnym etapie, dopiero to ostatnie i porada sięgnięcia po kolczatkę rozwiązały dwa ostatnie problemy z zachowaniem. Pies jest naprawdę fantastyczny i niezwykle entuzjastyczny. Nie jest agresywny – to wielki misiek. Niemniej jednak nie udało się rozwiązać problemu ciągnięcia i skakania do innych psów – bez agresji, z radością, bardzo entuzjastycznie. Oczywiście nie wszystkie psy to rozumiały, tym bardziej właściciele. Kiedy podczas spaceru niemal mnie przewrócił (a nie jestem kruszynką), wróciłam do domu i powiedziałam, że musi być inna opcja, bo ja już nie dam rady z nim chodzić, ugięliśmy się i po intensywnym szkoleniu pies dostał kolczatkę. Na pierwsze spacery chodził mąż, potem razem, a potem już mogłam chodzić sama. Trzeba od nowa nauczyć się mechanizmu obsługi psa, smyczy i obroży – to coś w ogóle innego i faktycznie może wyrządzić krzywdę nieumiejętnym posługiwaniem. Pies zrozumiał mechanizm błyskawicznie i już na drugi dzień było nieporównywalnie lepiej. Zluzował z ciągnięciem o jakieś 85% w 2 dni – tyle już daję radę utrzymać. Teraz trzyma się na odległość smyczy – wącha do woli (ulubione zajęcie) i w przypadku dobrego zachowania (bez skakania, piszczenia czy warczenia) ma tyle wąchania psów, ile spotka. Bardzo szybko zrozumiał, że im spokojniej się zachowuje, tym więcej dostaje tego, co kocha najbardziej (inne psy). Mój pies kompletnie nie jest motywowany jedzeniem, przysmakami ani zabawkami. Jest ogromnym niejadkiem (na surowym mięsie – stąd ta siła) i na nic przegładzanie ani różne szantaże przekąskowe – zupełnie nie interesuje go to, a poza domem – może nie istnieć. Działają tylko pochwały i możliwość zabawy z innymi psami. Zgadzam się, że kolczatki nie są dla wszystkich psów – i nie powinny! – z pewnością okażą się zbawieniem dla silnych, długowłosych, zdrowych emocjonalnie psów, które potrzebują po prostu narzędzia do komunikacji – obroży, która przez 95% czasu jest luźna, jak pies zachowuje się w pożądany sposób, co prowadzi do przyjemnych interakcji i możliwości wykonywania ulubionych zajęć (wąchania).
Dziękujemy za podzielenie się swoim doświadczeniem z tresowaniem psa, zwłaszcza z użyciem kolczatki.kwestia korzystania z takiego narzędzia wzbudza wiele kontrowersji wśród właścicieli psów, trenerów i behawiorystów. Ważne jest, aby każdy właściciel psa podejmował decyzje dotyczące szkolenia swojego zwierzęcia na podstawie indywidualnych potrzeb i charakterystyki psa.
Rozumiem, że w przypadku Twojego psa, kolczatka okazała się skutecznym narzędziem w rozwiązaniu konkretnych problemów behawioralnych. Ważne jest, aby korzystać z takiego sprzętu z pełną świadomością i zrozumieniem, unikając nadmiernego ucisku czy stosowania go w sposób brutalny.
Podkreślenie pozytywnych zachowań i nagradzanie psa za dobre postępy to z pewnością kluczowe elementy skutecznego szkolenia. W każdym przypadku, indywidualna ocena charakteru psa, jego potrzeb, a także stylu i umiejętności właściciela są kluczowe dla sukcesu szkolenia.
Dziękuję za podkreślenie, że kolczatki nie są dla każdego psa i zależy to od wielu czynników, w tym od indywidualnych cech psa oraz doświadczenia i umiejętności właściciela. W przypadku problemów behawioralnych zawsze warto skonsultować się z doświadczonym trenerem psów, aby znaleźć najbardziej odpowiednie rozwiązanie dla konkretnego przypadku.
Gratuluję Ci sukcesów w szkoleniu i życzę dalszych udanych chwil z Twoim cudownym długowłosym owczarkiem niemieckim!😍
Nie zauważyłam żeby w tym blogu reklamowali kolczatki tylko obroże,a tym osobom co pochwalają kolczatki to współczuję i tym psom. Ja w swoim życiu miałam wiele psów dużych i małych agresywnych i spokojnych i wyprowadzałam ich z traum do normalności. Wiem ile złego może kolczatką narobić że pies ma właśnie przez to lęki. Dosyć szybko przestałam stosować kolczatki a nie rozumiem jeszcze bardziej gdy ktoś używa jej dla grzecznego psa. Czasem pies nie obrazu da się ułożyć a ludzie chcieli by obrazu. Mój pies ma 12 lat i jest najgrzeczniejszy w okolicy(bez przechwałek) I ufa mi bezgranicznie i wie że go nie skrzywdzę pod żadnym względem. Był to pies znaleźny najniegrzeczniejszy i układanie go trwało 3lata ale opłaciło się, a nagradzanie daje dużo korzyści wzmacnia więzi.
Dobrze stosowana kolczatka nic złego nie robi jest jedynie informacja dla psa że robi coś złego jak powiedzenie „nie wolno” to tylko element szkolenia. Jeśli ktoś stosuje to jako podstawę to jest zła ale w innym wypadku absolutnie nie
dawajcie dalej ciasteczka…. ale pokazcie, ze dzialaja na psa ktory wpadl w szal… czekam!
dokładnie, panienki pisząc” kolczatki nie trzeba” mają na myśli Yorki. Niektóre duże, silne psy mają odpowiednią do masy ciekawość i „cukiereczkami” nie nauczysz go nie ciągnięcia. Więc proszę nie wypróżniać tu swoich ograniczonych opinii.
Odpowiednio dopasowana, dobrze dobrana i prawidłowo założona (co bardzo rzadko się zdarza) kolczatka dobrej jakości nie powoduje u psa bólu, a jedynie dyskomfort. Nie powoduje nawet bólu na skórze człowieka, która jest cieńsza i delikatniejsza.
Uczenie psów odbywa się w oparciu o warunkowanie instrumentalne, które składa się z 4 filarów: wzmacnianie pozytywne, wzmacnianie negatywne, kary pozytywne i kary negatywne. Cały ruch „positive only” opiera się na 1 kawałku tejże teorii ignorując pozostałe. Szkoda, że nikt nie pisze o tym, ile psów ci cudowni „pozytywni trenerzy” (nawet ci z najwyższej półki z kanałami na YT, mnóstwem książek itd.) skazują na eutanazję, bo „z tym psem nie da się nic zrobić”. Wiele z tych psów trafia później pod skrzydła trenerów potrafiących wykorzystać potencjał narzędzi awersyjnych i w humanitarny sposób wyznaczyć takiemu zwierzęciu granice.
„Positive only” ładnie wygląda w książkach, na blogach i youtubach, gdy uczy się szczeniaczki sztuczek. Natomiast są reaktywne psy, które wystawione na bodziec (np. obecność innego psa) tracą zainteresowanie przysmaczkami, paróweczkami, ciasteczkami i żadne „odwracanie uwagi” nie daje skutku.
Posłuchajcie sobie takich trenerów jak Tom Davis czy Robert Cabral i zróbcie jakikolwiek research zanim napiszecie jakiś artykuł. Kolczatka ma kolce uuuuu musi sprawiać ból uuuuu.
Zgadzam się w 100%. Mam naprawdę świetną trenerkę z cudownym podejściem do psów. Widać, że wie co robi. Ostatnio poleciła mi kolczatkę dla mojego 11 miesięcznego labradora, warto zaznaczyć, że labradory wbrew stereotypom to bardzo silne psy. Na początku nie byłam przekonana, ale bardzo się cieszę, że się zdecydowałam. Z moim psem jest o wiele łatwiej, a widzę, że kolczatka nie sprawia mu bólu, na każdy spacer bardzo się cieszy. Mamy bardzo dobrą relację i nigdy bym nie chciała mu zrobić krzywdy. Zatem jak najbardziej uważam, że kolczatka nie jest złym pomysłem. Wiadomo, trzeba wiedzieć jak użyć, żeby nie zaszkodzić i pamiętać, że nie w każdym przypadku się sprawdzi.
Dziękuję za ten komentarz…trochę mnie uspokoił…myślałam,że mam z głową skoro mój pies chodzi w kolczatce…musiałam nawet opuścić pewną grupę na fb po opublikowaniu a niej zdjęcia mojego psa na spacerze właśnie w kolczatce…lincz to mało powiedziane.😔
Kolczatka nie jest taka zła jak ją przedstawiacie. Oczywiście, że pozytywne metody są bardzo dobre lecz nie zawsze działają, zwłaszcza jeśli uczymy dorosłego psa. Jeśli uczymy chodzić na smyczy dużego, agresywnego psa (na przykład z interwencji, po przejściach) to w jaki sposób pokazać mu, ze nie można ciągnąć na smyczy? Jeśli na każdego napotkanego człowieka czy psa reaguje warczeniem i próbą rzucania się na nich? czekać aż w końcu przejdzie obojętnie i w tedy dać mu smaczka? Absurd, można by czekać 10 lat i nic a w tym czasie zostać kilkanaście razy przewróconym na ziemie i wleczony po niej za psem który goni „przeciwnika”. Behawioryści potrafią pomóc w sytuacji w której pracują ze szczeniakiem, małą rasą lub dorosłym psem którego jedyny problemem jest nie reagowanie na siad. Kiedy pomocy poszukuje ktoś z dorosłym, dużym, pewnym siebie (lub po prostu agresywnym) psem np. ze schroniska i metody na smaczka nie działają to rozkładają ręce ale kolczatka dalej jest zła na zasadzie ” bo tak”. Łatwo jest oceniać innych i zakazywać kolczatek z perspektywy właścicieli yorków czy pomeranianów ale kiedy mamy pod opieką rotweilera to juz nie jest tak łatwo
Obrncy wyżej kolczatek sami sobie powinni je wsadzić na szyję albo swoim dziecia męczcie je sobie a nie bogu winne psy za sprawienia bólu braciom mniejszym zyze karmy
Nie pies ma cię szarpać i ciągnąć po mieście i gdziekolwiek indziej tak oczywiście a już nie wspomnę o psach rasy kalkaz idź utrzymaj takiego psa po to to jest żeby pies miał też swoje granice a nie polegając tylko na żarciu to ty wychodzisz z psem nie pies z tobą
A coś merytorycznie?
Większych głupot w życiu nie czytałem wszedłem na ten portal z ciekawości bo słyszałem opinie kolczatek i ten co to pisze chyba wgl nie miał nic wspólnego z psem mam owczarka niemieckiego i mial też kolczatkę i psu nie ma to sprawiać ból tylko dyskomfort przy czym kiedy pies reaguje do przodu wydajesz sam komendę żeby przestał wtedy pies się nauczy a nie te wasze smaczki żenada i śmiech na sali dajcie psu kiełbasę to będzie was bronił albo ten który was zaatakuje przyjdzie z kiełbasą 😂😂😂😂😂😂 psa się da wytresować i bez smaczków starymi metodami tak jak i z kolczatka i to na dobrego grzecznego psiaka słuchającego ciebie i słuchanie tej więzi i wielkiej miłości lelajcie sobie te psy na łeb wam naskocza i z wyra wyciulaja 😂😂😂😂albo za smaczka zejdzie z wyra 😭😭😭behawioryści mają pełne ręce roboty 🤣🤣🤣🤣 a jeszcze lepiej dajcie psa do tego przedszkola 😂😂😂😂tam też dostanie kiełbasę
Dziękuję za ten komentarz! Właśnie przymierzamy się do trenowania z kolczatką – co z tego że pies ładnie i luźno chodzi ze smaczkami, kiedy dookoła nic nie ma, jeśli gdy pojawi się auto albo rowerzysta zaczyna szarpać tak mocno, że się dusi, a żadne smaczki go wtedy nie obchodzą, bo dużo bardziej interesujące są dla niego inne rzeczy. Z jakiegoś powodu ludziom nie przeszkadza obroża, na której pies potrafi ciągnąć jak szalony i się podduszać, co przecież wcale nie jest dla psa zdrowe, ale kolczatka zła, bo wyrządza ból (już pomijając, że trzeba jej po prostu odpowiednio używać). Próbowałam uczyć tylko i wyłącznie „pozytywnymi” metodami, chwaleniem, ale po pewnym czasie pies już miał gdzieś chwalenie za cokolwiek i nagradzanie jedzeniem, a sytuacje w których pies wręcz wyrywa się pod auta są dla niego dużo bardziej niebezpieczne niż kolczatka (a próbowałam różnych metod, w tym odwracania uwagi, dawania smaczków kiedy popatrzy na mnie zamiast skoczyć pod auto, zachowanie wręcz się pogłębia…).
Dzisiaj oglądałam filmik umieszczony na YouTube ze szkoły dla psów w USA American Standard Dog Training, gdzie trener używał kolczatki. 10 minut z trudnym psem i nagle bum, pies idzie na luźnej smyczy.
Oglądałam, bo mój Golden, który ma 11 miesięcy ciągnął tak mocno, że prawie połamał mi palce u rąk, a próbowałam trenowania ze smaczkami od maleńkości, później szelek specjalistycznych, którymi mało kręgosłupa nie połamałam, jak mnie przeciągnął po lodzie i z desperacji dzisiaj użyłam kolczatki, według filmiku. Dosłownie po kilku minutach mój pies szedł obok i wpatrywał się we mnie jak w obrazek! Na luźnej smyczy! Oczywiście prócz kolczatki były i nagrody, gdy wg filmiku spoglądał na mnie. Zupełnie inny pies. To był mój pierwszy spacer na smyczy bez stresu, a dodam, że zawsze po dojściu na łąkę puszczałam go wolno i się słuchał. Tylko te 2 km między budynkami to był koszmar, pełen stresu i nerwów. Oboje po dzisiejszym spacerze jesteśmy szczęśli, jak nigdy dotąd.
Fajnie, że piszecie o negatywnych skutkach zakładania psu kolczatki. Szkoda jednak, że w międzyczasie w artykule wyświetlają się propozycje zakupu kolczatki w Waszym sklepie…Widzę tu brak spójności i konsekwencji. Po co je sprzedajecie skoro są szkodliwe?
Mam adoptowaną suczkę owczarka niemieckiego, która nigdy nie przeszła prawidłowej socjalizacji i większość życia spędziła w kojcu, bez możliwości wychodzenia. Jesteśmy razem 7 miesięcy i nijak nie mogę jej nauczyć chodzenia na luźnej smyczy, bo tam, gdzie chce dojść ciągnie, jak wściekła. Zwykła obroża, czy polzaciskowa, ona szarpie niemal do granic podsuszenia się. Charczy i ciągnie. Kiedy wracamy do domu, to wtedy idzie ładnie przy nodze, chwale, nagradzam czasem smaczkiem. Niestety, ładnie chodzi tylko w jedną stronę, gdy wracamy. Do kolczatek byłam na nie. Twarde nie i koniec. Zapisałam psa na szkolenie. Masakra i frustracja moja i psa. Przez pierwsze minuty się skupi, potem się rozłazi, węszy w trawie, robi wszystko, co akurat chce robić, choć garść pełna paroweczek 98 procent mięsa. Trenerka zna mój stosunek do kolczatek i z politowaniem patrzy, jak mecze się ja i pies. Kira zaczęła uczyć się czegokolwiek dopiero w wieku 5 lat i nie da się jej skutecznie zmotywować kiełbasą.
Zgodziłam się spróbować łańcuszek zaciskowy, ale to nie pomagało na długo. Ona już się nauczyła, do jakiego momentu może ciągnąć, nawet, kiedy zwykła obroza czy łańcuch zaczyna ją przyduszac, to akceptuje to, bo uznaje, że nagroda w postaci zaciągnięcia mnie w dane miejsce warta jest dla niej przecierpienia i podduszenia się trochę. Nie wspomnę już o wyrywaniu mi stawów i szarpania mojego kręgosłupa. To 30 kg są, a jak się rozpędzi, to więcej. Jesteśmy już chyba po piątym treningu i pies nadal woli się przydusić, byle osiągnąć swój cel. Komuś spadł smaczek i pachnie w trawie, a to dużo lepsza nagroda znaleźć coś samemu, niż mieć u pani w dłoni całą garść.
To nie jest zdrowe, ani dla niej, ani dla mnie, wiec w połowie dzisiejszego treningu dałam się wreszcie namówić na spróbowanie kolczatki.
Trenerka pożyczyła bardzo porządną, odpowiednio zaprojektowaną kolczatkę. Dopasowała do szyi psa i dalszą część treningu, choć pies i ja już byłyśmy zmęczone poszła dużo lepiej. Siła ciągnięcia bardzo się zmniejszyła, a pies się nie podduszal. Poza tym ona ze zwykłej obroży, nawet dość ciasno zapiętej potrafi się wyswobodzić. Raz jej się udało, gdy miała polzaciskowa obroże i uciekła mi. Już na tym jednym razie nauczyła się, co zrobić, by się wyswobodzić i teraz próbuje tego stale, choć ma już nową obroże, normalnie zapinana, ustawiona na dwa palce luzu. To się może bardzo źle skończyć, bo szarpiąc się albo dozna urazu, albo znów się wyswobodzi i wpadnie pod auto biegnąc w swoje ulubione miejsce do zabawy. Z kolczatki raczej nie da się wyswobodzić. Nadal nie jestem zwolennikiem kolczatek, bo moim ideałem jest, by pies nawet bez smyczy zawsze chodził przy nodze, a nie dlatego, że uniemożliwia mu to jakieś narzędzie, ale z takim psem ćwiczenia tylko pozytywnym wzmacnianiem niestety nie zawsze działają. Bardzo pracuję nad relacja, nad zaufaniem, pies lubi ćwiczyć i słucha mnie, ale tylko do momentu, kiedy inny bodziec staje się dla niego bardziej atrakcyjny, nawet kosztem zaciskania sobie dróg oddechowych.
Postanowiłam zaufać trenerce, która „odzyskała” już ileś psów, z którymi behawioryści sobie nie poradzili. Moja Kira akurat nie jest agresywna i nie grozi jej eutanazja za agresję, ale jest krnąbrna i nie chce, by straciła życie kończąc pod kołami samochodu.
Wow, super wypowiedź. Konkretnie, szczegółowo i obiektywnie. Z definicji komentarze w necie są gówno warte ale czasami trafi się coś naprawdę przemyślanego i tak jest w tym przypadku. Dzięki!
Zgadzam się.